
Od czego się zaczęło?
Pacjentka została przekazana w moje ręce od innego fizjoterapeuty w związku z niespecyficznym reakcjami podczas terapii jak i po niej.
Jakie były objawy?
Pacjentka zgłosiła się z wędrującym bólem raz stopy, raz dłoni, drętwienia nadgarstka i kciuka, bóle migrenowe głowy, objaw raynauda. Stan taki trwał około 5 lat. Ruchy głową zaostrzały te objawy lub powodowały kolejne. Do tego raz na jakiś czas usta robiły się fioletowe i występowało ich drętwienie. Pacjentka odczuwała niepokój oraz zgłaszała zaburzenia nastroju nasilające się nocą. Po przechorowaniu covidu pacjentka zauważyła “mgłę covidową”.
Początki naszej współpracy
W pierwszej kolejności pacjentka została skierowana do psychoterapeuty w związku z podejrzeniem dysocjacji co wynikało z samej rozmowy z pacjentką oraz z reakcji układu autonomicznego i kilku testów opartych między innymi o pulsoksymetr. Została też poinstruowana w temacie autoterapii okolicy stawów skroniowo żuchwowych, karku i szyi oraz body skaningu.
Jak wyglądał proces terapeutyczny
Na 3 wizycie pacjentka zgłosiła pierwsze poprawy w samopoczuciu. Poprawiła się jakość snu, migreny znacznie osłabły, a drętwienie i bóle związane z obręczą barkową oraz rękami zmalały i były dużo lżejsze niż na początku.
Na 5 wizycie pacjentka realnie zaczęła zmieniać swoje życie. Zwracała więcej uwagi na to co jej odpowiada, a czego nie chce robić lub co jej nie służy w życiu prywatnym poza gabinetem. Od 2 wizyty również była pod konsultacją psychoterapeuty. Wykonywała zalecenia i włożyła dużo pracy własnej w cały proces od pierwszego spotkania.
Na 6 i 7 spotkaniu była już praktycznie tylko kosmetyka bieżących “usterek”. Pacjentka zmieniła się diametralnie od zmęczonej, zdenerwowanej i broniącej się kobiety po uśmiechniętą, wypoczętą i świadomą kobietę.
Efekt 7 spotkań to zniesienie i uporanie się z dolegliwościami z pierwszej wizyty. Pacjentka nie potrzebuje leków przeciwbólowych czy nasennych. Śpi efektywnie. Zmieniła pracę, pracuje nad swoim życiem prywatnym. Zrozumiała, że praca z ciałem to nie tylko kozetka i gabinet ale także wszystko co przeszkadza jej na co dzień. Zrozumiała zależność między napięciem i stresem, a ciałem i bólem. Tym bardziej, że badania obrazowe i specjalistyczne niczego nie wykazywały np. rezonans głowy w celu wykluczenia guza w kontekście niepokojących objawów z tamtego obszaru jak i mocnych migren. Kręgosłup szyjny także nie wykazywał żadnych znaczących zmian i problemów uciskowych w kontekście drętwienia kończyn górnych.
Podsumowując
Na koniec dodam, że pacjentka nie zareagowała na ani jednej wizycie pogorszeniem stanu lub jakąś niekontrolowaną formą “wyrzucenia” napięcia z ciała. Pracowałem z nią w pierwszej kolejności technikami nakierowanymi na autonomiczny układ nerwowy w oparciu o pulsoksymetr po to by wypracować lepszą regenerację i więcej “miejsca” na kolejne wizyty. Następnie pracowaliśmy manualnie z obszarami o podwyższonym napięciu w celu przywrócenia poprawnego napięcia i ruchomości w konkretnych obszarach. Dalej była praca nakierowana na stres i emocje, które ciągle w ciele gdzieś jeszcze zostały ukryte. Ostatnia wizyta była podsumowaniem i pracą na przeponach funkcjonalnych w celu ustabilizowania całości procesu jak i samej pacjentki.
Jeżeli zmagasz się z niespecyficznymi bólami nie poddawaj się. Terapia układu autonomicznego może być tutaj rozwiązaniem bardzo dobrze wspomagającym proces. A jeśli się wahasz czy taka terapia jest dla Ciebie – odezwij się do mnie, żebym mógł odpowiedzieć na Twoje pytania.
Mariusz